Z balkonu do salonu...
Witajcie!
Wiem, że to może tak wyglądać... ale to nie jest wcale tak, że teraz wszystko maluję na miętowo hahahaha ;)
Niemniej jednak... znowu to zrobiłam ;)))
Pamiętacie może mój stołeczek, który znalazłam na Babcinym strychu i postawiłam na balkonie?
Boski jest a taki stary, że szok.
Nic z nim od poznania nie robiłam bo na poprzednim balkonie pasował idealnie ale w naszym obecnym mieszkaniu trochę mi się gryzł z resztą...
A, że namieszałam sobie ostatnio na zapas mojej mięty no to jest... miętowa wersja stołeczka :)
Stoi obok kanapy - na kocyk, na gazetkę, ciasteczko...
Która wersja lepsza? ;)
Do następnego!
I to jest najfajniejsze w malowaniu, że kilka chwil i mamy nowy mebel. Wystarczy chcieć:)
OdpowiedzUsuńWystarczy tylko chciec... ;)
UsuńZdecydowanie druga wersja! Odebrałaś mu lat i dałaś drugą młodość - moim zdaniem wygląda super :)
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńBardzo miło mi to słyszeć ;)
Pozdrawiam!
Obie wersje mają swój urok :)
OdpowiedzUsuńWidzę mięta w duszy Ci gra już dłuższy czas :)
a jak Ci się znudzi to sobie znowu przemalujesz, a co :)
Pozdrowionka
Dokładnie tak! :)
UsuńA mięta to już na zawsze z nami zostaje... ;)
Miłego wieczoru :*
I mięta......
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w obu wersjach :) A znając Ciebie, ta druga to nie jego ostatnia ;)
OdpowiedzUsuńLubię Twoje miętowe poczynania :)
Mi zdecydowanie bardziej podoba się teraz... bo z tym brązem to tak mi jakoś nie po drodze... ;)
UsuńEdyta, zrobiłaś taka prostą rzecz, a jaki efekt! :-) Stołek jest przepiękny, uwielbiam ten kolor, a w połączeniu z szarym kocykiem jeszcze piękniej :-) Mięta jet super! ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Weronika
W prostocie siła ;)))
UsuńOd mojej mięty już dawno się uzależniłam i uwielbiam ją właśnie w połączeniu z kolorem czarnym :)
Dziękuję za odwiedziny.
Jest dobrze. Nawet bardzo dobrze. Po mięcie czekam na róż 😊
OdpowiedzUsuńOjjjj, możesz się nie doczekać.... ;))))
Usuń:*